Każde większe opracowanie jakiegoś zagadnienia kończy się podsumowaniem i wnioskami.
Myślę więc, że temat 40-letniej historii Kliniki Kolasiński też zasługuje na takie zakończenie.
Godnym podsumowaniem było zorganizowane 26 maja 2024 roku na lotnisku w Kąkolewie „Hangar Party”.
Z zaproszenia na tę uroczystość skorzystało 400 przyjaciół.
Impreza miała wiele elementów: były atrakcyjne pokazy akrobacyjne Grupy „Żelazny”, były niskie przeloty supernowoczesnego szybowca JS3, były loty pasażerskie szybowcami, helikopterami i balonem.
Bardzo znamiennym akcentem lotniczym była premiera najnowszego polskiego szybowca wysokowyczynowego „Diana 4”.
Dopełnieniem tych lotniczych atrakcji było wystąpienie 14-krotnego Mistrza Świata Sebastiana Kawy, który dwa miesiące później wsławił się epokowym przelotem nad wierzchołkiem K2.
Gośćmi specjalnymi uroczystości byli utytułowani mistrzowie szybowcowi, członkowie Gliding Team Klinika Kolasiński: Janusz Centka, Łukasz Wójcik, Piotr Jarysz, Maciej Kowalski, Łukasz Grabowski i Jacek Flis.
Ci dwaj ostatni dwa miesiące później stanęli na najwyższym podium Szybowcowych Mistrzostw Europy w Czechach; Łukasz Grabowski w klasie 15 metrów, a Jacek Flis w klasie club.
Ktoś spyta, czemu aż tyle lotnictwa?
Odpowiedź jest prosta – lotnictwo jest nie tylko pasją mojego życia, ale też szkołą twardych zasad i procedur, które bezpośrednio przekładają się na zasady prowadzenia firmy i uprawiania chirurgii.
I co najważniejsze w naszej firmie stawiamy na to co najlepsze w świecie, są to cele zbieżne z tymi, które stawiają sobie zawodnicy, członkowie Szybowcowego teamu naszej Kliniki.
Uroczystość obfitowała także w liczne seminaria o bardzo wysokim poziomie merytorycznym.
Nie zabrakło tematów chirurgicznych za sprawą naszego gościa z Rzymu, światowej sławy chirurga plastyka profesora Fabio Santanelli di Pompeo.
Sala seminaryjna pękała w szwach podczas wszystkich wykładów.
To też doskonale wpisywało się w misję naszej Kliniki.
Wszak mimo codziennie wykonywanych operacji, ogromną wagę przykładamy badaniom naukowym, publikacjom i licznym wykładom.
Nie mogło więc zabraknąć tego pierwiastka podczas uroczystego ‘Hangar Pary”.
Zaproszenie zespołu „Skaldowie” wiązało się z faktem, że chętnie podczas obchodów jubileuszowych sięgamy do przeszłości.
Czterdzieści lat temu ten zespół był niezmiernie popularny w Polsce i bardzo często słuchany.
Poetyka ich piosenek do dziś urzeka swoim cudownym przesłaniem.
Finał imprezy miał charakter symboliczny.
Na scenę wkroczyli najważniejsi aktorzy tej czterdziestoletniej historii kliniki – jej pracownicy i współpracownicy.
Powinienem ich tutaj wszystkich wymienić i opisać. Nadwyrężyło by to znacznie objętość tego tekstu.
Musiałbym bowiem pisać dużo i uważnie by nie pominąć zasług każdego z nich.
Wybaczą więc, że streszczę to konkluzją, że to dzięki nim firma płynie bezpiecznym kursem w stronę wymarzonych celów.
Wyraźnie używam liczby mnogiej, bowiem na przestrzeni 40 lat cele się zmieniały.
Były coraz trudniejsze i coraz ambitniejsze.
Dzięki oddanemu zespołowi osiągaliśmy je i nie ustajemy w dalszych realizacjach.
W gronie tak bliskich memu sercu osób nie zabrakło mojej żony Elżbiety.
To dzięki niej klinika mogła powstać w takim kształcie.
Od samego początku wspierała mnie swoimi radami i tworzyła bezpieczne zaplecze do tego bym mógł w pełni oddać się pracy.
Mało, która żona byłaby w stanie prze 40 lat znieść permanentną, wielogodzinną aktywność zawodową męża w klinice przy pacjentach i w domu przy komputerze.
Moje odczucia odnośnie osób, które tworzą to co kryje się pod nazwą Klinika Kolasiński najlepiej oddały rytmy przeboju Tiny Turner – „Simply the Best”, które wybrzmiały w finale uroczystości 26 maja.
Jestem szczęśliwy, że udało mi się w ciągu tych 40 lat zgromadzić osoby tak oddane, tak profesjonalne, czyli jednym słowem „Simply the best !!!!”.
Jakie z tej historii płyną wnioski?
Otóż:
- Jestem szczęśliwym człowiekiem, ponieważ udało mi się osiągnąć wymarzony cel z pomocą cudownych ludzi.
- Mam poczucie, że poprzez działania moje i moich współpracowników mieliśmy wpływ na rozwój prywatnej medycyny w Polsce w różnych jej aspektach, zgodnie z moją ulubioną maksymą: „Verba Docent, Exempla Trahunt” (słowa uczą, przykłady pociągają).
- Mam ogromną satysfakcję, że w Klinice leczyły się setki tysięcy pacjentów, że ich grono nadal się powiększa, a odsetek powracających „starych” pacjentów sięga 80%!
- Nie zrealizowałem celu by z wiekiem pracować mniej. Tak jak 40 lat temu pracuję od wschodu do zachodu słońca w symbolicznym brzmieniu, a tak matematycznie po 12-14 godzin.
- Tak lubię moją pracę w tym miejscu i z tymi osobami, że słowo emerytura brzmi dla mnie bardzo egzotycznie, wręcz nierealnie.
- Mam nadzieję, że za 10 lat dopiszę kolejne odcinki tej kroniki.
